Prawo ludzkie, prawo boskie, prawo serca
A my grzeszni – chociaż miłość jest bez skazy
Wobec was, każde z nas: to innowierca
Odszczepieniec, przedmiot odrazy.
Szarpią nas, jak wilki przy saniach
Każdy wilk, to cnót wszelkich wzorzec
Co swe grzechy, chętnie zrzuci na nas
Bo udźwignąć sam
już ich nie może.
Niech
to wreszcie się jakoś ułoży!
Ten
stan rzeczy, co tak niedorzeczny
Niechaj
dla nas dwojga „palec boży”
Okaże
się palcem serdecznym.
Daj nam
Panie wreszcie się obudzić
W życiu wolnym od burz i zamieci
Daj wychować nam dzieci na ludzi
A Ty ludzi wychowaj na dzieci.
My- ci gorsi , którym
w gardle staje ością
Czysty grzech, dno
głębokie, pomiot gadzi
Pozwól nam, sam na sam żyć tą miłością
Ona sobie ze wszystkim poradzi.
Odpuść wszystkim, którzy
się miłują
Jutro święci, dzisiaj
nie miej złudzeń
Tym skwapliwiej
bliźni się biczują
Im ich plecy bardziej
są cudze.
Niech
to wreszcie się jakoś ułoży!
Ten
stan rzeczy, co tak niedorzeczny
Niechaj
dla nas dwojga „palec boży”
Okaże
się palcem serdecznym.
Daj nam
Panie wreszcie się obudzić
W życiu wolnym od burz i zamieci
Daj wychować nam dzieci na ludzi
A Ty ludzi wychowaj na dzieci.