słowa: Bolesław Leśmian
muzyka: Jerzy Satanowski
Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie
"Zbliż się do mnie, Urszulo! poglądasz jak żywa...
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa"
"Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie"
I umilkłam zlękniona i oczy unoszę
By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz - Czarnolaski
I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!
I rzekł: "Oto są - sprzęty, a oto - donice
Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!
I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie
Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!"
I odszedł, a ja zaraz krzątam się jak mogę
Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę
I w suknię najróżniejszą ciało przyoblekam
I sen wieczny odpędzam - i czuwam - i czekam
Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie
Gdy właśnie słychać stukot i do drzwi pukanie...
Więc zrywam się i biegnę! wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... nie! To - Bóg, nie oni!...