słowa: Andrzej Ozga
muzyka: Jerzy Satanowski
Jest nikła granica dla fikcji i prawdy
A ludzką jest
rzeczą błądzenie
Iść tak trudno
po grani wydarzeń realnych
A tak łatwo się
zsunąć w zmyślenie
Mój
królu, zbłądziłeś w krainie urojeń
Iluzji pogrążył
cię odmęt
Ja znam swoje
miejsce i stoję przy tronie
I baśnią
podsycam twój obłęd
Z baśni w baśń,
z nocy w noc, ze snu w sen, z mroku w mrok
Lecz ty
nocy nie liczysz, fikcji zmamił cię nektar
Każde ziarno
goryczy ciężkim butem chcesz deptać
Szeherezady
świat zmyślony
Nieosiągalny krąg istnienia
Posiadł twe
myśli i przesłonił
Ludzkie upadki
i cierpienia
Głuchy na płacz
zasypiasz błogo
Śpisz otulony
nimbem baśni
I troski
przedrzeć się nie mogą
Przez źrenice
chorej wyobraźni
Szeherezady
świat pozorny
Zawładną tobą
jak narkotyk
Na śmierć
posyłasz niepokornych
Którzy
ci mówią prawdę w oczy
Z baśni w
baśń, z nocy w noc, ze snu w sen, z mroku w mrok
Na
wspólny początek i bunt i uległość
Treści życia to
nic albo wszystko
Gdy fikcja już
stała się chlebem powszednim
To chleb nasz
powszedni jest fikcją
Mieć będzie swą
puentę baśń nocy tysiąca
Świat fikcji
wraz zemną podąży na śmierć
Bo jutro w twym
łożu ja będę milcząca
Mych szklanych
pozorów rozbiję wnet miecz
Błysk stali na
mgnienie rozświetli krąg cienia
I dna kres
znajdzie i życie i baśń
Na proch zaczną
pękać kryształy zmyślenia
Z lekkiego
omdlenia rozobudzi się jaźń
I w gróz
legnie pałac stojący na baśni
Gdy raz świat
realny swój ząb wbije w sen
A ludzie
rażeni od ostrza odblaskiem
Ze złudzeń
odarci wyrosną nad lęk
Ich serca
poruszą ton dzwonów spiżowych
I wzbiorą jak
fala, poniesie ich gniew
I ruszą
rozrywać zmyślenia okowy
Do krwi już
przelanej doleją swą krew