Tak blisko
światła, że aż ślepi
A ci, -
wiadomo widzą więcej
Stwórcę i
twórcę w jedno zlepić
To jakby
trzymać kosmos w ręce.
Im bliżej
dzieła, bliżej ognia
Lecz tam
gdzie pycha jest pokuta
Jak feniks
się spopielasz, co dnia
I
zmartwychwstaje w tobie buta.
Lepiej!, inaczej!, wciąż wyżej!
Choć krzyż ci trzeszczy pod
krzyżem
To, co cię w ziemie wcisnęło
Ten krzyż twój
To
twoje dzieło.
Żyjesz bez
reguł i bez planu
I nie
spowalnia cię w zakrętach
Powszechność,
która kapie z kranu
Codzienność
– sprawa niepojęta.
Jest tylko
sztuka, - dla niej wszystko
Choć w
oczach żony łza, jak świeczka
Z dniem
każdym coraz dalsza bliskość
I wielki żal
w spojrzeniu dziecka.
Jest bowiem
siła, która sprawia
Że myśl się
rodzi w twojej głowie
Żeby po Bogu
świat poprawiać
Lecz kto poprawi go po tobie?