Giganci, herosi, wodzowie
Sam honor, szlachetność i męstwo
W tym spiżu pogubił się człowiek
Jest czyste dostojeństwo
Krwi nie ma – rtęć płynie żyłami
Pan mąż – to ten obcy przechodzień
Jest w nim kurtuazji aksamit
Jak pięknie!, jak godnie! jak co dzień
Jak pięknie!,
jak godnie!
jak co dzień
Od lat
tak się splata
Że jest
wódz a nie tata
Że Jest
„pan”, a nie „partner”
Tylko
to jest w świecie warte
Ja wole
mniej męską stronę
„Opiekun”,
„przyjaciel”,” małżonek”
Wierzycie najpewniej, że Ziemia
Obraca się w rytm waszych kroków
I z głową w kosmosu przestrzeniach
Świat oglądacie, gdzieś z boku
I tak wśród codziennej szarzyzny
Umyka wam prawda jaskrawa
Że wielkość prawdziwą mężczyzny
Poznaje się w małych sprawach
A
dla nas mgła
A
dla nas dal
Dobić
do brzegu
Nie
robiąc fal
To
drogie panie
Nasze
zadanie…
Nasz
święty Graal.