słowa: Jan Wołek
muzyka: Jerzy Satanowski
O ho, ho!
O ho, ho!
Po błękitnym niebie fruną schizofrenie
Jak mnie nie ubiegną, to dostanę jedną!
Zleciał ptaszek z chmurki i siadł na gałęzi
Chyba ma delirium, bo paskudnie rzęzi
Malarz skoczył z okna i już jest na dole
Bo mu się odkleił plasterek na czole
O ho, ho!
O ho, ho!
Po błękitnym niebie fruną schizofrenie
Jak mnie nie ubiegną, to dostanę jedną!
Mój sąsiad z przeciwka ma pianę na ustach
Już na grządce łóżka krzewi się rozpusta
Jeden pan artysta, co pobrał tantiemy
Kupił baletnicy bukiet cyklofrenii
O ho, ho!
O ho, ho!
Po błękitnym niebie fruną schizofrenie
Jak mnie nie ubiegną, to dostanę jedną!
Pani w sklepie rybnym ma straszną zakrętkę
Stoją cztery karpie w kolejce po wędkę
Siadł zając na bruzdzie, dłubie palcem w kabzie
Nie masz szmalcu, nie masz, gdy schizofrenię masz
Ta dewaluacja w pale się nie mieści
Miałam metr sześćdziesiąt a mam metr trzydzieści
Roztrzęsione ręce w mózgu chlupie woda
Bo mnie talent dopadł znienacka na schodach
Życie moje życie pocałuj mnie w ....
Bo co to za życie, które śmierdzi trupem
O ho, ho!
O ho, ho!