Barykada płonie.
Niebo płonie
Sierpień.
Wrzesień.
A Przy barykadzie.
On, i ona.
Młodzi.
Całują się.
Jakby nic innego nie miało być. Tylko oni.
Jakby nic innego nie miało być. Tylko oni.
I wszystko.
A sierpień w słońcach,
upałach, dymach,
I Trojenie się w głowie
A Wrzesień w słońcach,
upałach, dymach,
I trojenie się w głowie.
Bo on, i ona, nieżywi.
Kto się w opiekę odda Panu swemu,
a całym sercem szczerze ufa Jemu
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga,
Nie przyjdzie na mnie, żadna straszna trwoga.
Cisza. Cisza. Cisza. Cisza.
Osunęła się z szumem, szumem,szumem coraz większym.
I wciskała w siebie oczy.
Śmierć.
Czy to już?
Więc to już?
To już.
Trudno.
Śmierć.
Czy to już?
Więc to już?
To już.
I żeby prędko.
Trudno.
I żeby cicho.
Kto ma zapałki?
Krzyk.
Drzwi. Zasypało.
Krzyk.
Kto ma zapałki?
Krzyk.
Nic nie widać.
Krzyk.
Krzyk.
Nie ma drzwi.
Krzyk.
Zasypało.
Krzyk.
Spowiadam się Panu Bogu Wszechmogącemu,
W Trójcy Świętej Jedynemu…
Żem zgrzeszył myślą, mową i uczynkiem – Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Spowiadam się Panu Bogu Wszechmogącemu,
Cisza.
A teraz – nagle ksiądz
– Przyjmijmy wszyscy komunię świętą z pragnienia.
Modlitwa, cisza, i już.
Nie płacz. Nie płacz. I tak umrzesz.
Nie płacz. Nie płacz. I tak umrzesz.
Nie płacz. Nie płacz. I tak nie przeżyjemy.
Nie płacz. Nie płacz. I tak nie przeżyjemy.
A płacz mechaniczny.
Tylko wróć przed świtem.
Tylko wróć przed świtem.
Tylko wróć przed świtem.
Tylko wróć przed świtem.
A płacz już mechaniczny.
Nie płacz. Nie płacz i tak umrzesz.
Nie płacz. Nie płacz i tak umrzesz.