- Teatr Roma Warszawa
słowa: Julian Tuwim
muzyka: Jerzy Satanowski
Za górami za lasami
Tańcowała
Małgorzatka z cyganami
Przyszedł
Ojciec przyszła matka
Choć do domu
choć do domu Małgorzatka
Ja nie
pójdę idźcie sami
Wole tańczyć
wole tańczyć z cyganami.
Taki jest
początek opowieści
O Indyjskim
Jarmarku
Który odbył się w mieście
Cieszynie,
Kieżmarku,
Bagdadzie,
Nowym Targu,
W Rzymie,
w Jeruzolimie,
Pod
Bieszczadem, gdzie nie Bieszczad, nie Beskid,
Ale taki polski
Hindukusz niebieski,
gdzie Cygany,
I gdzie Ona -
zamaszysta, kraciasta, kwiaciasta -
naczynie żądz,
Idzie szybko
ulicami pstrokatego miasta,
Papirosku,
papirosku ćmiąc...
A ten jej
tancerz, Dżuli imieniem,
Twardy w
ramionach, pierś - łuk,
Kamienie,
kamienie, Kamienie, kamienie na szosie tłukł.
a każdy cios -
wstrząs,
a każdy cios:
tors – brąz.
Patrzy
dziewczyna:
wrząca
smołą czupryna,
oczy - arabia,
tors -
brąz,
pot
z torsu
miedzią
spływa,
a każdy cios -
wstrząs,
a każdy cios:
tors – brąz.
"Cygan, Cygan,
gdzieś ty bywał?
Kamienie
tłuczesz?
Widzisz? Ręka.
Włosy nią uczesz,
Uczesz włosy
żywym grzebieniem,
Żebyś był ładny
- i chodź w pląs!
Kamienie,
kamienie, Kamienie, kamienie,
Kamienie,
kamienie, tors-brąz!
A na mnie -
dotknij - tylko ta kiecka,
Cieniuśka
- czujesz - nie!!! grzech!
A moja mama z
domu Różniecka,
A ojciec..."
- i w śmiech, w
śmiech! w śmiech!
I zerwała kłos
jęczmienia wąsaty,
Niedaleko
stanęła - o kłos,
I łaskocze go
kłosem włochatym,
Kłośnym włosem
łaskoce mu nos...
"Cygan, Cygan,
gdzie masz wąs?"
I chichoce
chutliwie i tkliwie,
Aż pod brązem
wystąpił - pąs,
Ale jeszcze
wali uporczywie:
Tors –
brąz.
A ta bliżej,
bliżej, o włos,
Coraz chytrzej,
coraz urodziwiej...
Popatrzyła.
Uśmiechnęła się,
"Daj się
sztachnąć" ..
Zaciągnęła
się.???
Dymek
puściła mu w twarz:
"Cygan,
Cygan, co mi dasz?"
Inni, o! nie
żałowaliby,
Jak nic pięćset
złotych daliby.
W Katowicach
jeden szwab
To mi
tysiąc złotych kładł.
Nawet ładny,
nawet młody,
Ja w cukierni
jadłam lody:
Malinowe,
ananasowe
(Bo ja
lubię owocowe).
On pochodzi,
grzecznie wita się,
Ja go nie znam,
a on pyta się:
"Ist der Platz
powiada -frei?"
(Jeszcze
raz się sztachnąć daj.)
Zaciągnęła się.
Uśmiechnęła się.
Jak kot w
miękki kłąb zwinęła się.
Mówię:
"Frei". Bo czemu nie?
Siadł i zaczął
kusić mnie.
Że on dobry, że
ożeni się,
Że on stały,
nie odmieni się,
Że on w banku
krocie ma
I w Cieszynie
ciocię ma.
A ta
ciocia... No jednym słowem
Dwie piećsetki
seledynowe
Kładł mi na
stół, żebym w holu
Dziś czekała w
"Metropolu".
Ja go słucham,
bo on miły,
A mnie lody się
roztopiły:
"Czego ty u
Cyganów szukasz?
Źle ci to w
domu?
Kocha się w
tobie dependent, pan Łukasz,
I pan Paweł,
perukarz,
A ojciec w
rynku ma sklep z galanterią,
A matka z domu
Różniecka,
A wuj
Różniecki był uczestnikiem,
A stryj
Kościński jest kanonikiem,
A uczyłam cię
przecież od dziecka:
Dajże ty
pokój tym breweriom,
Życie trzeba na
serio,
Wuj uczestnik
przewróci się w grobie,
Stryj
kanonik pozbawi cię spadku!
Zmiłuj się,
przestań, zaszkodzisz sobie!
Chodź do domu, chodź do domu, Małgorzatko!"