słowa: Jan Wołek
muzyka: Jerzy Satanowski
On okrakiem na tęczy, jego przestrzeń nie męczy.
został po nim
na niebie tylko ślad.
Już nie widać
go prawie, gdzieś odfrunął latawiec,
co porywa go
byle,byle wiatr.
Ja wśród
pól wśród ugorów, twardo trzymam się torów,
we mnie mrozy i
deszcze i grad.
Z ociężałą
dobrocią tak się turlam jak pociąg,
dzielnie
wlokę się za nim przez świat.
Latawiec i
Lokomotywa, Latawiec i Lokomotywa,
Symbioza
prawie nie możliwa - tak bywa
Latawiec i
Lokomotywa, Latawiec i Lokomotywa,
Symbioza prawie
nie możliwa - tak bywa.
Z perspektywy
sokoła, czasem do mnie zawoła
Kurtuazji manna
z nieba w dół
Gdy zadyszka
pozwoli, coś odkrzyknę z tych dolin,
niosąc głowę
przy ziemi jak muł.
Czasem nos
go zawiedzie, jest jak dzieciak w tej biedzie,
że świat nie
chce grać z jego nut
Mnie nie grozi
frustracja, staję tylko na stacjach,
biorę
węgiel i ruszam, ruszam wprzód.
Latawiec i Lokomotywa, Latawiec i Lokomotywa,
Symbioza prawie
nie możliwa - tak bywa
Latawiec i
Lokomotywa, Latawiec i Lokomotywa,
Symbioza prawie
nie możliwa - tak bywa.
Latawiec.......