A tu
jesień, lec± li¶cie, na podłogę oczywi¶cie, a najbardziej okuli¶cie..
Odsłona druga.
Dawno
temu, chyba wiosn±,
kogo¶
szczerze umiłował,
lecz do
czynów już nie doszło,
były tylko
ciepłe słowa.
i już jesień lec± li¶cie...
Ona anioł
czarnobrewy,
żółta
suknia, zgrabny fezik
Miała
minus cztery w lewym
i
dyskretny, zbieżny zezik.
A tu
jesień, lec± li¶cie, na podłogę oczywi¶cie, a najbardziej okuli¶cie...
Odsłona
trzecia.
Niebem
chmury się mozol±
i ostatni
padł
słonecznik.
Załkał
cicho nad sw± dol±
specjalista
i społecznik.
a tu jesień lec± li¶cie..
Z dębem
wiatry graj± w wista,
babie lato
nici przędzie
Poczerwieniał
okulista
i opadły
mu żołędzie.
Oj dyna dyna, kurtyna!!